Ten film jest świetny. Po prostu nie można patrzeć na niego jak na typową komedię. Ma on raczej budowę, która przybliża go do stylistyki filmów Monty Pythonów - zasadniczo składa się z samych skeczy, i to dobrych skeczy.
Też tak uważam. Film jest przebogaty w udane gagi, a dodatkowo stanowi też wizualizację wielu polskich dowcipów (nikt jeszcze tego wcześniej nie robił) przez co jest wart uwagi. Forma Barejowska z nalotem brytyjskiego humoru. I - co rzadko się zdarza w tego typu filmach - ma sympatyczne, pozytywne zakończenie. Niewolski bez wątpienia uczynił w tym filmie świat nieco lepszym, niż jest w rzeczywistości. I o to chodzi!
Jezusie Nazarejski - gdzie Job, a gdzie Monthy Python? Monthy Python to był świetny, absurdalny, angielski humor, ponadczasowy film, a Job to tandeta złożona z kawałów z taaaaką brodą (dziadek w maluchu, buty zamszowe itd), twórcom się nawet nie chciało czegoś swojego wymyśleć, plus tragiczna gra aktorska, a szkoda, bo obsada była niezła... Jeden z najgorszych polskich filmów jakie widziałem (mimo, że lubię czasem "głupi" humor). To jakby porównywać Mozarta do Dody. Rozumiem, że to drugie się może podobać nawet licznej grupie, bo społeczeństwo mamy na takim poziomie jakim mamy, ale zrównać jedno z drugim?
Bardzo rozwinięta wypowiedź, masa kontargumentów do mojego posta - naprawdę mam z czym dyskutować. A opinia jest z zasady subiektywna, a nie obiektywna... Ocena tak samo - ja ten film oceniam na 1/10, pomimo, że jestem dość liberalny w ocenach. Ale skala jest od 1-10, a skoro gorszego polskiego filmu nie widziałem to ten dostaje 1. Proste. A porównywanie go do Monthy Pythona to herezja...
jak ktoś taki ocenia cały czas filmy na 1, to co się potem ludzie dziwią że są takie niskie noty...