PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=316686}
6,0 202 704
oceny
6,0 10 1 202704
3,2 16
ocen krytyków
Job, czyli ostatnia szara komórka
powrót do forum filmu Job, czyli ostatnia szara komórka

Do tej pory Konrad Niewolski dał mi się poznać z jaknajlepszej strony. Widziałem "Symetrię" i "Palimpsest" i obydwa te filmy uważam za naprawdę wielkie. Nimi właśnie Niwolski pokazał, że dla chcącego nic trudnego, że można zrobić w Polsce filmy niczym nie ustępujące produkcjom z Zachodu, nie tylko w warstwie fabularnej, ale też jeśli chodzi o poziom realizacji ("Palimpsest" to mały majstersztyk). "Job" to "pierwsza komedia Konrada Niewolskiego" co sugeruje, że nie ostatnia. Mam nadzieję, że kolejne będą lepsze...dużo lepsze.
"Job" zaczyna się rewelacyjnie. Wystąpienie krytyka filmowego Macieja M. daje nadzieję na świetną, prześmiewczą komedię. Po seansie okazuje się niestety, że była to jedna z najlepszych scen filmu, a sam Maciej M. miał sporo racji.
Oto co moim zdaniem dostajemy pomiędzy końcem pierwszej sceny, a początkiem napisów końcowych:
Po pierwsze świetne zdjęcią, dobrą muzykę, ciekawą ogólnie rzecz biorąc i stojącą na wysokim-jak zawsze u Niewolskiego- poziomie realizację.
Po drugie dobre aktorstwo Andrzejewskiego, Szyca i Borkowskiego (kolejność nie przypadkowa).
Po trzecie całą masę mniej lub bardziej NIE śmiesznych gagów wplecionych w fabułę.
Po czwarte: Fabuła? Jaka fabuła? Wątek trójki głównych bohaterów jest jedynie elementem łączącym ze sobą scenki prezentujące żarty znane każdemu z przedszkola. Nie mam nic przeciwko zdebilałym komediom, każdy powinien takie od czasu do czasu obejrzeć. Jest tylko jeden warunek: niech śmieszą. "Job", pomijając sytuacje, które mogę policzyć na palcach jednej ręki (przy czym przynajmniej jeden zostałby wolny) wywołał u mnie jedynie uśmieszek politowania i zażenowania. Żeby zobaczyć najlepsze z gagów wystarczy odpalić zwiastuny, nie trzeba męczyć się przez nudne 90 minut. Błysk pomysłowości widać tu tylko 2 razy, przy nawiązaniach do "Ediego" i "Symetrii". Gdyby całość prezentowała taki poziom jak te dwie sceny + początkowa, mielibyśmy najlepszą polską komedią od lat, a tak to mamy też naj, ale gorszą. Czy taki był zamiar Niewolskiego? Czy "Job" to żart, który smieszy tylko jego? Czy chciał on tym filmem pokazać jak żenujący jest poziom polskiej komedii; a widzom, poprzez wmawianie, że oglądają zajobistą komedię, do której zrozumienia wystarczy być po prostu zajobistym, a jak się nie jest to jest się głupim i niemodnym (kto by chciał?), uświadomić jak łatwo jest manipulować ich beznadziejnym gustem? Mam nadzieję, że kiedyś Niewolski oficjalnie przyzna się do takiej wielkiej kpiny z widza i twórców komedii znad Wisły. Może wtedy, patrząc na "Joba" jako na całościową metaforę oddającą kwintesencję poczucia humoru masowego odbiorcy, moje zdanie na temat tego filmu będzie lepsze.
Teraz jednak "Joba" jako "komedię jakiej jeszcze nie było" muszę jaknajszybciej zapomnieć. Bo faktycznie tak kiepskiej komedii to chyba jeszcze nie widziałem...
2/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones